DSA Financial Group S.A. to ekspert
w inwestowaniu, działający dynamicznie
na rynku finansowym od 1999 roku.
Dziś DSA jest prężnie rozwijającą się grupą kapitałową skupiającą kilkanaście firm.

Profesjonalnie przygotowani przedstawiciele pomogli już około 700 000 klientów w stworzeniu finansowej niezależności.

Już dziś pomyśl o inwestowaniu z planem.
Ty znasz swoje cele, my środki
do ich osiągnięcia.

Pomnażamy wartości



Dobre wiadomości z gospodarki

23.02.2017

Anna Kocjan

Dyrektor Inwestycji Kapitałowych w DSA Investment SA,

trader giełdowy

„Forbes” opublikował listę 100 najbogatszych Polaków. Tegoroczni bohaterowie listy zgromadzili ponad 134 mld zł, co oznacza, że majątek setki najbogatszych Polaków wzrósł w ciągu ostatniego roku o ponad 25%, a liczba miliarderów powiększyła się z 25 do 32. Co więcej, próg znalezienia się na liście od poprzedniego roku wzrósł o blisko 100 mln PLN. Widać więc, że nawet słabszy od zeszłorocznego wzrost gospodarczy przekłada się na wzrost wartości polskich przedsiębiorstw.

Nadspodziewanie dobre informacje z polskiej gospodarki pozwalają przypuszczać, że trend ten nie zmieni się. W ostatnich dniach zostały opublikowane dane, zgodnie z którymi sprzedaż detaliczna w cenach bieżących wzrosła w styczniu o 11,4% r/r, tj. aż o 5pp więcej niż w grudniu i znacznie powyżej oczekiwań rynku. Wzrosła także produkcja przemysłowa – o 9,1% r/r.
Swoje prognozy wzrostu na rok 2017 przedstawiła Komisja Europejska. Choć analitycy KE zastrzegają, że rozwój w Europie obarczony jest ponadprzeciętnym ryzykiem (głównie politycznym), to jednak wskazują, że w 2017 roku najszybciej będą rosły państwa tzw. nowej Unii, w tym Polska (3,2%), oraz najmniejsze kraje starej piętnastki – Luksemburg (4%), Malta (3,7%) i Irlandia (3,4%). Zgodnie z prognozami KE najwolniej z kolei mają się rozwijać: Włochy (0,9%), Finlandia (1,2%), Francja (1,4%) oraz Belgia (1,4%). Z jednej strony czynnikami napędzającymi gospodarkę europejską ma być prywatna konsumpcja wspierana przez stale poprawiającą się sytuację na rynku pracy oraz pnące się w górę nominalne wynagrodzenia, z drugiej jednak aprecjacja dolara i wyższe długoterminowe stopy procentowe mogą się przyczynić – jak sugeruje KE – do dalszego pogłębienia różnic we wzroście między poszczególnymi krajami członkowskimi. Co jednak ważne, KE nie prognozuje dla żadnego z państw ujemnego wzrostu PKB.
Za dobrymi danymi z gospodarki, a także na trwającej na całym świecie fali optymizmu wśród inwestorów, kolejny tydzień z rzędu rosły ceny akcji na polskiej giełdzie. WIG przebił szczyt z maja 2015 roku i znajduje się najwyżej od jesieni 2007 roku (kiedy trwała już na rynkach bessa 2007-2009).
W tym miejscu pojawia się pytanie, czy akcje są już drogie, zbyt drogie, a może wciąż poziom cen jest na tyle atrakcyjny, że nie należy obawiać się rychłych spadków, szczególnie że analitycy techniczni uważają, że obecnie indeks WIG zmierza w kierunku szczytu hossy z 2007 roku (66077 punktów). Aby odpowiedzieć na pytanie, trzeba odwołać się do wzrostu gospodarczego, który przekłada się na wzrost wartości przedsiębiorstw. Najlepszą „lupą” wydaje się być mnożnik C/WK (P/BV), który pokazuje, że trwający „rajd na północ” odbywa się w innych warunkach niż w 2007 roku. Obecnie nadwyżka WIG nad wartością księgową wynosi ok. 40%, podczas gdy pod koniec hossy 2007 roku było to 200%. Skąd ta różnica? W okresie ostatnich 10 lat wartość przedsiębiorstw wchodzących w skład WIG podwoiła się. O ile więc w 2007 roku akcje były wyraźnie przewartościowane, o tyle obecnie mnożniki giełdowe wciąż znajdują się na „normalnych” poziomach. Podobne wskazanie daje porównanie wartości C/Z (P/E).
Dobre dane także ze światowych gospodarek tworzą coraz bardziej sprzyjający klimat dla dalszych podwyżek stóp procentowych w USA. W minionym tygodniu szefowa FED Janet Yellen odbyła cykliczne (co półroczne) przesłuchanie w Kongresie, po którym oczekiwania na podwyżkę stóp już w marcu wzrosły do ponad 50%.
Niepokojącym sygnałem dla amerykańskiej gospodarki może być wycofywanie się dużych graczy z rynku obligacji, którego wartość obliczana jest na 14 bln dolarów. Według ostatniego raportu Ministerstwa Skarbu USA najbardziej swój udział ograniczyła Japonia - największy wierzyciel USA, a także Chiny.
Złoto – wrażliwe na wszelkie ryzyka zarówno gospodarcze, jak i polityczne – kolejny tydzień w rzędu atakuje opór na poziomie 1244 USD za uncję. Umacniającą się od połowy grudnia cenę złota wspiera także popyt z Chin, których mieszkańcy kupują metale celem zabezpieczenia się przed dalszą deprecjacją juana. Dalszy jednak kierunek cen złota nie jest jednoznaczny. Wartość długich pozycji netto (wartość długich pozycji minus wartość krótkich pozycji) zmniejszyła się w lutym, dając sygnał do wyprzedaży funduszom ETF. O 28% zmalał także w tym roku import złota do Indii będących drugim co do wielkości konsumentem kruszcu na świecie. Warto jednak podkreślić, że wciąż niedowartościowanym względem złota pozostaje srebro.
Na koniec rzut oka na rynek ropy naftowej. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Irak odnotowały znaczący przyrost zapasów tego surowca, co - pomimo porozumienia o cięciu produkcji w krajach OPEC – zatrzymało wzrosty cen i przyczynia się do konsolidacji na poziomie cen 54-57 USD za baryłkę dla ropy Brent i 51-55 USD za baryłkę dla ropy WTI. Do zwiększenia podaży w kolejnych okresach przyczyni się wzrastająca kolejny tydzień z rzędu liczba czynnych wież wiertniczych w USA (wpływ na zwiększenie produkcji już w krótkim terminie) oraz podjęcie przez Irak i Iran decyzji o współpracy przy eksploracji nowych pól naftowych na granicy państw (w długim terminie).